CIEKAWE HISTORIE Z DZIECIŃSTWA PRYMASA TYSIĄCLECIA. Przyjście na świat

Opublikowano: 30 września, 2021

CIEKAWE HISTORIE Z DZIECIŃSTWA PRYMASA TYSIĄCLECIA

Przyjście na świat

(na podstawie s. 11-13 książki pt. „Stefek. Opowiadania o dzieciństwie Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Polski”)

Kiedy Julianna Wyszyńska miała urodzić swoje drugie dziecko, Stanisław Wyszyński modlił się przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej o szczęśliwe rozwiązanie. Nie mógł on towarzyszyć żonie przy porodzie, ponieważ musiał ułożyć swoją córkę – Anastazję – do snu. Nawet przy jej łóżeczku towarzyszyła mu modlitwa za żonę
i mające się urodzić maleństwo. Córeczka była niespokojna, martwiła się o mamę, co chwilę się budziła i pytała „gdzie ona jest”, ojciec czuwał przy niej.

Do pokoju Nastusi weszła jedna z kobiet, która była przy porodzie
i zawołała Stanisława. Mężczyzna zerwał się z klęczek, przeżegnał
i ucałował córkę. Upewniwszy się, że już śpi, czym prędzej pobiegł do żony. Po chwili doktor oznajmił radosną wieść:
– Mają państwo synka.
Dwie łzy spłynęły po policzkach Stanisława.  Z miłością ucałował żonę w czoło. Julianna, podobnie jak jej mąż, czuła wzruszenie. Krzyk bobasa rozbrzmiewał w całym domu i oznajmiał wszystkim początek nowego dnia i nowego życia. Kto by pomyślał, że tej nocy urodziło się dziecko, które zostanie Prymasem Polski?

Chrzest i nadanie imienia

(na podstawie s. 14-20 książki pt. „Stefek. Opowiadania o dzieciństwie Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Polski”)

Poranek 3 sierpnia 1901 roku był wyjątkowy. Julianna leżała przy nowonarodzonym dziecku, jej mąż – Stanisław – zachęcał ją, by odpoczęła po tej ciężkiej nocy. Małżeństwo było bardzo szczęśliwe. Chwilę potem do pokoju weszła Anastazja, mama zachęciła ją do przywitania się z braciszkiem. Dziewczynka z wrażenia nie mogła wydobyć z siebie głosu, była oczarowana! Pogłaskała dziecko, dotknęła jego dłoni, a maluch przytrzymał jej palec. Ta chwila mogłaby trwać dla niej wiecznie!

Matka patrzyła na córkę z czułością i zapytała, czy nie jest głodna, lecz ta była tak zaaferowana bratem, że zaczęła mówić głupoty „Nie… Tatuś nie pozwala…”. Faktycznie, Stanisław prosił ją, żeby nie kłopotała mamy tylko w razie głodu przyszła do niego.
Ale dziewczynka wszystko poplątała z wrażenia! Była przeszczęśliwa!

Julianna patrzyła na synka i postanowiła zapytać męża o imię. Planowali, że będzie on nosił imię patrona dnia. Stanisław, gdy tylko żona zaczęła rodzić, sprawdził, że 2 sierpnia jest wspomnienie św. Stefana- papieża, męczennika za wiarę. Jednak żona zwróciła mu uwagę, że dziecko narodziło się nad ranem, 3 sierpnia. Mężczyzna sięgnął po „Żywoty Świętych Pańskich” i zobaczył, iż tego dnia przypada rocznica znalezienia relikwii św. Szczepana – pierwszego męczennika za wiarę. Tym samym, państwo Wyszyńscy zadecydowali, że nowonarodzone dziecko będzie nazywać się Stefan Szczepan – po dwóch świętych męczennikach.

Pozostała jeszcze kwestia ochrzczenia małego Stefcia. Julianna martwiła się o chłopca, uważała, że jest taki „mizerny” (w tych czasach dzieci często umierały po porodzie). Stanisław Wyszyński nie zastanawiając się długo, poszedł do kościoła, który był mu niczym dom (był bowiem organistą). Ksiądz proboszcz wysłuchał prośby
i umówili się, że w godzinach popołudniowych noworodek, rodzice chrzestni i ojciec dziecka (pani Julianna nie miała siły, by pójść
z wszystkimi do kościoła) wybrali się na sakrament chrztu.
Po udzielonym sakramencie, Stanisław Wyszyński zaprosił wszystkich na poczęstunek. Dzieciątko oddano Juliannie z tradycyjnymi słowami „Wzięliśmy ci, matko, poganina, a przynosimy chrześcijanina!”,
co też wzbudziło powszechną radość.

Akt urodzenia sporządzono kilka dni później w języku rosyjskim. Polska w tamtym czasie nie była wolnym państwem. Okupowały ją od ponad stu lat trzy sąsiednie kraje. Zuzela znalazła się pod panowaniem Rosjan, którzy nakazali spisywać wszelkie akta urzędowe w języku rosyjskim. Ksiądz Lipowski i świadkowie podpisali się po rosyjsku, zgodnie z owym zarządzeniem. Tylko pan Stanisław, ojciec dziecka, uczynił to po polsku, nie zważając na grożące konsekwencje, gotowy po raz kolejny ponieść ofiarę za miłość do Ojczyzny. Już raz bowiem był prześladowany za patriotyczną postawę i musiał uciekać
z Gajówka pod Łodzią, aby go nie aresztowano.

W tej rodzinie, w domu, z takimi przekonaniami, wzrastał
i wychowywał się Stefan Wyszyński.

 

Opracowała: Alina Smarkala

24.05.2011 Zuzela . Kosció³ Parafialny

 

Wyróżnione

Przeczytaj również...