Wiersz napisany przez Jana Skrzypę, absolwenta SP w Gorajcu
ŚWIĘTA BN ( 2018)
Mamy już grudzień, nadchodzą święta i na wspomnienia znów mnie zebrało
Gdy byłem dzieckiem były niezwykłe, teraz niewiele z tego zostało
Dzisiaj zwyczajne mi się wydają, bo czym się różnią od dnia zwykłego
Codziennie szynka i dobre ciasto (coraz mniej rzeczy cieszy starego)
Brak u mnie chęci by ubrać drzewko, chociaż posiadam choinkę mini
W parku i w sklepach jest już świątecznie, mogę swe oko nacieszyć nimi
Dziś tak już bywa że w listopadzie sklepowe okna są przystrojone
Aby był nastrój i szał zakupów, w tym celu jest to głównie robione
Powracam w przeszłość – widzę choinkę, z lasu przez ojca jest przywieziona
Przez śnieżne zaspy saniami z drewna, które ciągnięte były przez konia
I teraz czeka w kącie podwórka (śnieg od drzwi domu odgarniam miotłą)
Na dzień wigilii, ani dnia wcześniej, w tym dniu też myłem podłogę szczotką
Jak nakazuje zwyczaj, tradycja, strojenie drzewka tuż przed kolacją
Oraz usłanie podłogi słomą (ja na tej słomie często żem zasnął)
Kolacja- postnik gdy pierwsza gwiazda a pod choinką też wiązka siana
Żadnych prezentów, bo biednie było, choinka nasza skromnie ubrana
Prądu nie było, więc małe świeczki są na choince drutem chwycone
I kilka bombek ( co drogie były) inne ozdoby ręcznie robione
Szczególny nastrój wraz z wejściem drzewka, długim czekaniem był poprzedzony
Każdy się starał by było miło, by nikt przy stole nie siadł zwaśniony
Żadnego mięsa ni alkoholu, tylko kapusta z lnianym olejem
Oraz śpiewanie wspólne kolędy, co miała tytuł „Dzisiaj w Betlejem”
I biały obrus, opłatek biały, co położony był na talerzu
Czuło się wtedy podniosłą chwilę, bo oto w nocy rodzi się Jezus
Był też opłatek w innym kolorze, dla naszej krowy, również dla koni
I nawet baran był nim karmiony a pies mój nie był –byłem zdziwiony
Kiedy pytałem – dlaczego baran… a mój przyjaciel opłatka „nima”
„Bo psa nie było w szopce w Betlejem” – taka odpowiedź była ojczyma
Potem pasterka, kto żyw wyruszał, zarówno starzec i dzieciak mały
Aż drzwi i ściany kościoła z drewna pod ciał naporem mocno trzeszczały
Tak na stojąco (ławek nie było) lecz na warunki nikt nie narzekał
Bo każdy wierzył że Bóg się rodzi, przecież rok cały na tę noc czekał
Śpiewał kolędy ile sił w gardle, każdy się cieszył że Bóg się rodzi
Że to Jezusek do zwykłych ludzi i do nas dzieci dzisiaj przychodzi
Pokochał biednych oraz ubóstwo, stąd w lichej szopce jest urodzony
…A teraz patrzę na to z dystansem, mój pogląd na Świat został zmieniony
Bo gdy rozważam ten cud w Betlejem, coś mi tu nie gra, coś nie pasuje
Wystarczy spojrzeć na strój ołtarza, jak z biedną szopka on konkuruje
Dziś inne czasy, inne realia, dzisiaj dla ludzi wstydem jest bieda
By bez zastrzeżeń przyjąć to wszystko (staremu trudno) – dzieckiem być trzeba
Ja w Boga wiary nie utraciłem, z ręką na sercu mówię to szczerze
I choć wraz z wiekiem poglądy zmieniam, im starszy jestem, tym bardziej wierzę