DZIECIĘCE MARZENIA
Gdy byłem dzieckiem, chciałem być wroną
Latać nade wsią i obserwować
By nic nie uszło mojej uwagi
Bo gdyby uszło- mógłbym żałować
Nasz dom stał w polu, z dala ode wsi
A nóżki małe, bo dzieckiem byłem
W wieku lat sześciu całą wieś znałem
Przebyciem drogi tej się męczyłem
Po pewnym czasie, zmieniłem zdanie
Gdy zdechłe wrony w polu widziałem
Przestały mi się one podobać
I więcej wroną być już nie chciałem
Potem też miałem inne marzenia
Chyba dlatego, że starszy byłem
Wtedy w remizie lub na weselu
Słuchać orkiestry wiejskiej lubiłem
Marzyło mi się być muzykantem
Gdy grał- z uwagą się wpatrywałem
Do dziś pamiętam tamte melodie
I całym ciałem w rytm się ruszałem
Jednak mi mama wciąż odradzała:
„Wiejski muzykant ciągle pijany”
Co było prawdą, z tego powodu
Nie był to zawód zbyt szanowany
Bycie strażakiem też mnie kręciło
I z tym związane miałem marzenia
Lecz milicjantem zostać nie chciałem
Z milicją miałem złe skojarzenia
(Tutaj należy się wyjaśnienie
Zmieniono nazwę tego zawodu
W czasach komuny była Milicja
Policja była w krajach Zachodu)
Gdy byłem w szkole, już w piątej klasie
Ksiązki Karola Maja czytałem
Siedząc na koniu w wygodnym siodle
Przemierzać lasy i prerie chciałem
Chciałem się przespać w indiańskim tipi
Z wodzem wypalić fajkę pokoju
Mając kapelusz a w dłoni lasso
Prowadzić piękne życie kowbojów
Z wiekiem marzenia uległy zmianie
I teraz jako stary już człowiek
Mogę powiedzieć, że dziś największym
Marzeniem moim jest dobre zdrowie.