CIEKAWE HISTORIE Z DZIECIŃSTWA PRYMASA TYSIĄCLECIA
Każdy z nas w swoim czasie przeżywa lata dzieciństwa. Jest to okres wielu radości, beztroski, ale często przygniatających młodego człowieka wydarzeń. Również dzieciństwo Stefana Wyszyńskiego zostawiło w jego życiu swój ślad. Były to chwile szczęścia, beztroski, zmian – nieraz trudnych, śmierci najbliższych, problemów w szkole, poważnych decyzji…
W ramach realizowanego w naszej szkole projektu czytelniczego „Koło pasjonatów literatury dziecięcej” przybliżamy postać Prymasa Tysiąclecia na tle życia rodzinnego.
Piotr Kordyasz napisał znakomitą książkę pt. „Stefek. Opowiadania
o dzieciństwie Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Polski”.
Stefek – tak kiedyś podpisywał się młody ks. dr Stefan Wyszyński, przyszły biskup, Prymas Polski, kardynał. W ten sposób zwracali się do niego rodzice, rodzeństwo i przyjaciele.
Na podstawie tekstów powyższej książki powstają streszczenia – krótkie historie z życia Prymasa Tysiąclecia. Będą one sukcesywnie zamieszczane na naszej stronie internetowej. Zachęcamy do zapoznania się z nimi, a także do lektury całej publikacji Piotra Kordyasza.
Zuzela i dom rodzinny Stefana Wyszyńskiego
(na podstawie s. 7-10 książki pt. „Stefek. Opowiadania o dzieciństwie Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Polski”)
Zuzela – wieś rodzinna Prymasa Polski księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego – jest położona w malowniczym zakątku wschodniej Polski pomiędzy Mazowszem a Podlasiem. Okolica zachwyca przyrodą.
Zewsząd, jak okiem sięgnąć, ciągną się lasy. Pola, uprawiane przez niestrudzonych gospodarzy, falują złocistymi kłosami, a wśród nich cieszą oczy błękitne chabry i jaskrawoczerwone maki.
Należy wspomnieć, że słowo „zuzela” w języku staropolskim znaczy „chrząszcz”. Być może nazwa miejscowości wzięła się stąd, że te pożyteczne owady upodobały sobie te tereny.
Przez Zuzelę leniwie przepływa Bug – piękna, choć czasem niebezpieczna rzeka. W czasach, o których mowa, we wsi znajdował się jeden malutki sklep prowadzony przez Stanisława Rucza. Można było w nim kupić ocet, śledzie, sól i cukier.
Przy głównej, piaszczystej drodze zuzelskiej, nad którą latem długo unosiły się kłęby jasnego pyłu, podrywane przez przejeżdżające wozy konne, stał dom państwa Wyszyńskich. Podobnie jak inne domy
w Zuzeli wyglądał skromnie. Okoliczni mieszkańcy nazywali go organistówką, bo pan Stanisław Wyszyński, ojciec przyszłego Prymasa, pracował jako parafialny organista. Obok wznosił się budynek dwuklasowej szkoły, prowadzonej przez pana Romana Rubinkowskiego, a naprzeciwko znajdował się drewniany kościół parafialny.
Organistówka składała się z dwóch skromnych mieszkań oddzielonych sienią. Państwo Wyszyńscy zamieszkiwali lewą część domu. W prawej miał swój kąt wikary. Kiedy otwierało się drzwi do mieszkania Wyszyńskich, wchodziło się od razu do wąskiego pokoju, zajmowanego przez rodziców przyszłego Prymasa. Stąd prowadziły drzwi do narożnego, najobszerniejszego i najpiękniej urządzonego, będącego jakby salonikiem gościnnym. Mim, że nie był on duży, to jednak mieścił się w nim największy mebel domowy – fortepian, na którym grał ojciec. Obok instrumentu, przy ścianie, stała drewniana, przeszklona szafka z książkami. Na ścianach wisiały obrazy Matki Bożej Częstochowskiej i Ostrobramskiej, papieża Leona XIII oraz księcia Józefa Poniatowskiego. Z okien saloniku podziwiać można było przepływającą nieopodal rzekę – Bug. Gdy uchyliło się kolejne drzwi, wchodziło się do kuchni, a z kuchni – do pokoiku dzieci.
Przed domem rosły kwiaty, niskie drzewa – sumaki o gałęziach przypominających jelenie rogi i stary wiąz z postrzępionymi liśćmi
i dużą dziuplą, do której pewnego lata wprowadziła się sowa.
Niedaleko furtki wejściowej wykopano głęboką studnię. Wodę czerpano z niej wiadrem przyczepionym do ramienia drewnianego żurawia.
Opracowała: Alina Smarkala